Właśnie widziałam zwiastun "Trollhunters: Rise Of The Titans".
Orginalny serial uwielbiałam do czasu, bo jestem bardzo continuity-logic-centric osobą, zwłaszcza kiedy w grę wchodzą jakiekolwiek podróże w czasie, więc takie rzeczy mnie mogą wybić... i naprawdę cieszę się, że mogę być mniej-lub-bardziej częścią fanbazy Tales of Arcadia akurat w takim momencie. Fandom naprawdę ekscytuje się zakończeniem franczyzny i cieszę się, że mogę brać w tym udział.
3below jest bardzo niejednolite jeśli chodzi o terminologię.
Chodzi mi przede wszystkim o Aję. Kiedy nazywana jest księżniczką często poprawia ludzi na "królowa oczekująca", jednocześnie odpuszczając to innym osobą... które często powinny zdawać sobie sprawę z różnicy (jak na przykład Varvatos) Skoro już o tym mowa, to jeśli oficjalny tytuł dla następców tronu na Akirydionie to "król/królowa oczekujący/a" to dlaczego w ogóle osoby takie jak Varvatos się w ten sposób mylą?
Okej, jak bardzo inaczej działa nauka na prawo jazdy w USA niż w Polsce? Bo obecnie się uczę i nikt by mnie nie puścił nawet blisko samochodu bez zdania pisemnego egzaminu. Wiecie, żeby mieć pewność, że wiem co oznaczają znaki na drodze.
Draal, jego śmierć i jak ten wątek był zmarnowany.
Nie uważam, że sam fakt iż Draal zginął, zwłaszcza w obronie Jima, jest zły. To świetne podsumowanie jego arku który został zniszczony odcinek później, ale to nie nad tym się teraz użalam.
W momencie, kiedy Gunmar przejął kontrolę nad Draalem bohaterowie jeszcze nie mieli potwierdzenia, że tyran się wydostał. Tak, mogli się domyślać, ale Draal miał to potwierdzić. Odcinek, w którym do tego doszło, to pierwsze potwierdzenie, jakie dostali.
A Draal był najbardziej odpowiedzialny za to, co się stało. To on miał pilnować mostu i to on opuścił stanowisko. Widzieliśmy resztę grupy radzącą sobie z tym poczuciem winy przez pół sezonu, ale nie mieliśmy czasu zobaczyć jak Draal sobie z tym radzi. Inna sprawa, że nie mieliśmy prawie żadnych odcinków skupionych na nim odkąd dogadał się z Jimem, ale to inny problem.
Na dodatek nie miał kiedy przemyśleć i przepracować przez to, że był kontrolowany. Miał na ten temat pół rozmowy z Jimem i tyle. Tyle, że przecież to nie był jedyny problem prawda? Nie chodziło tylko o to, ze Draal próbował zabić Jima. Draal walczył przeciwko Targowisku, które miał chronić. Walczył przeciwko przyjaciołom i własnym ludziom. Pomógł wybić Janus Order. Polował na Jima i uniemożliwił innym trollom ucieczkę. Pomógł skazać je na taki sam los jakiego doświadczył.
I nawet jeśli zrobił to wszystko nieświadomie, Draal nie jest typem osoby, która by tylko na to machnęła ręką i zapomniała. To była kwestia honoru, kontrola umysłu nie ma znaczenia. Potrzeba więcej niż kilku słów, żeby sobie z tym poradzić... zwłaszcza, że Draal jeszcze nie poradził sobie z tym, że Gunmar w ogóle był na Ziemi dlatego, że opóścił swoje stanowisko.
I nie mówię, że winię go za cokolwiek z tych rzeczy, tylko, że on winiłby siebie. I to mógłby być interesujący wątek i character arc dotyczący honoru i wartości Draala: co jest honorowe? Czy powinien porzucić swoich przyjaciół na możliwą śmierć dla swojego zadania, czy pozwolić na straszniejsze rzeczy, do których może doprowadzić nie wypełnienie obowiązku? Czy za honor odpowiadają bardziej obowiązki i przeznaczenie, które ktoś posiada, czy może ochrona przyjaciół i towarzyszy broni? Czy słowo które Draal dał Jimowi, o tym, że będzie go chronić naprawdę było ważniejsze niż słowo, które dał ojcu i Łowcom o tym, że będzie chronić most?
Ale nie, zamiast tego go zabiliśmy. I wrzuciliśmy 20-minutowy teaser kolejnego serialu. Jeśli już chcieli kogoś tak bardzo zabić w tym sezonie, to zgadnijcie, czyj arc był kompletny? Aargh.
Okej, więc, zastanawiałam się nad konstrukcja świata One Piece. Oglądając 'Blind Review' serii padło bardzo interesujące zdanie, parafrazując: "Na Grand Line musisz poruszać się tam, gdzie wskazuje Log Post. To świetna konstrukcja świata, wymuszająca na postaciach eksplorowanie wszystkich wysp, zamiast po prostu płynąć do końca" i uświadomiłam sobie, że... nie. To kompletnie nie tak.
Nie mogę sobie przypomnieć momentu w serii, gdy Log Pose zwyczajnie wymuszały działania bohaterów. Jeśli jakieś były, można je policzyć na palcach jednej ręki, po odrąbaniu połowy.
Nawet jeśli Log Pose wyznacza kierunek, załoga ma zazwyczaj kompletnie niezwiązany cel, który tak czy siak zaprowadziłby ich na tę wyspę. Prawie zawsze gdyby zastąpić Log Pose mapą i zwykłym kompasem w fabule nic by się nie zmieniło. Nie licząc Little Garden. Podczas Little Garden Log Pose to przeszkoda, którą muszą pokonać, żeby dotrzeć do dokładnie wyznaczonego celu.
Log Pose to nie narzędzie fabularne, którym stałby się w jakiejś innej serii przygodowej, tylko element budowy świata. To urządzenie, które ma pomóc załodze dostać się na kolejną wyspę, a nie wymusić na nich podążanie w konkretnym kierunku.
I ja to naprawdę uwielbiam. Pamiętam jak kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy w One Piece pojawił się motyw pirackiej polityki, szukania ludzi i obserwowaliśmy śledztwo Ace'a, zastanawiałam się jak to możliwe, skoro Log Pose wymusza konkretną drogę? Nawet, jeśli w New World Log Pose ma trzy igły, to wydawało się bardzo trudne. Ale nope. Kiedy zaczęłam się nad tym zastanawiać... tak. To działa i ma masę sensu. Mówiłam już, że kocham worldbuilding w tej serii?
Jeśli Maddrux był tak bardzo legendarny i starożytny, że nikt, nawet Vendel, nawet Blinky, nawet książki, nie były w stanie powiedzieć, że jego moc to nie super-siła, tylko klonowanie... To jakim cudem, przepraszam bardzo, Blinky i reszta są starsi niż sam amulet, znali pierwszego Łowcę (czy raczej Łowczynię) i brali udział w ostatecznej, najważniejszej bitwie, przeciwko Gunmarowi. Jakim cudem ci ludzie mogą to sobie pomylić? Oni tam byli. Musieli znać tego Łowcę. Nie słyszeli o nim z samych historii, widzieli co potrafił, widzieli co robił. Byli częścią tego wszystkiego. To się działo przed ich oczami. I nagle o tym zapomnieli, pomieszali klonowanie się i super siłę, mimo, że widzieli efekty przez lata kiedy Maddrux był w posiadaniu amuletu? Jak, pytam się, jak?!
Przynajmniej Redemption albo raczej zmiana stron, ciężko to nazwać redemption Angora nie była wyjęta z palca, była sugerowana wcześniej i miała sens. Angor był dobrą osobą, chciał chronić swoją wioskę. Spędził kolejne stulecia jako niewolnik bez duszy. Zapomniał, jak być kimkolwiek innym. Ale udało mu się w tym odnaleźć i przypomniał sobie kim był.
Okej, ale. Descendents AU gdzie re-imaginacje Disneya (Maleficent i Cruella) to kanon. Dlaczego nikt o tym wcześniej nie pomyślał?
Okay, ale: BatFam AU gdzie Damian ucieka z Ligi Zabójców kiedy ma like, 6-8 lat i udaje mu się dostać do Gotham, ale w między czasie dowiaduje się, że: 1. Bardzo dużo osób przez ostatnie 15+ lat ogłaszało, że mają z Bruce'm bio dziecko; 2. Wszystkie dzieci, którymi Bruce się zajmuje nie są z nim spokrewnione. Więc kiedy Damian w końcu trafia do Gotham, postanawia zatrzymać tą całą "dziedzic batmana/prawdziwy syn" dla siebie. A ponieważ jest czarnowłosym, straumatyzowanym chłopakiem, który podaje się za sierotę, zostaje zaadoptowany przez Bruce'a. I nikt się nie orientuje przez najbliższe X czasu, że to dziecko jest akurat biologicznie powiązane z Bruce'm.
Wizards powinno mieć dwa sezony, nawet jeśli oba miałyby mieć po osiem odcinków. Pierwszy o podróżach w czasie, żeby można było rozwinąć i dopracować wątki postaci w przeszłości, bo Morgana dosłownie ma w głowie przełączany pstryczek, żeby to miało jakiś sens. A Artur został wrogiem przez pranie mózgu i Come Back Wrong. Nie wspominając już o tej paradzie fanserwisu dla fanserwisu, którym była trollowa część cast. A drugi sezon, skupiony na tym, żeby pokazać większe zagrożenie od strony Zakonu-jak-im-tam i to co się dzieje w teraźniejszości. I może jakąś podbudowę do Rise of The Titans. No i gdyby to podzielić na sezony, całość nie sprawiałaby wrażenia dwóch seriali sklejonych w jeden.
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts